Spójrz w jeden punkt
Nie będziesz widzieć świateł miast
Spójrz w jeden punkt
I nieuchwytność odrzuć chwil
Spójrz w jeden punkt
I nie myśl o ogromie gwiazd
Spójrz w jeden punkt
Ten moment poświęć tylko mi
I chociaż w Indiach znów przesiedlenia
W pucharach znowu bez „polskiej wiosny”
Szef znowu dzwoni – nie chcesz odbierać
Spytaj co u mnie, usiądź, odpocznij
Może wyjdziemy na mały spacer?
Popuszczać kaczki w pobliskim stawie
Można do lasu wejść na prawdziwki
Będzie nam błogo jak w śnie na jawie
Może promyki ciepłego słońca
Czerwienią musną splecione ręce
A może nawet dotrą do lędźwi
Zachłannie będziesz chcieć jeszcze więcej
Wszystko to może brzmi niedorzecznie
Możesz nie wierzyć, możesz się boczyć
Lecz pierwszy kroczek jest mały, prosty
Odłóż telefon, popatrz mi w oczy