Trudno uwierzyć jak dużo rzeczy może wydarzyć się w tak krótkim czasie, jakimi są trzy miesiące. Wykonaliśmy ogrom pracy, spełniliśmy kilka marzeń i kilkukrotnie przesunęliśmy nasze granice. Jak do tego doszło? O tym przeczytasz dalej 🙂
Klucz do wszystkiego

Zacznijmy od rzeczy absolutnie najważniejszej – muzyki. Ostatni czas był w naszym wykonaniu niezwykle płodny – powstało 7 utworów, z których 6 będziecie mogli usłyszeć (o czym wiedzą póki co nieliczni) na naszym nowym minialbumie „Tadamm!”. Co zrozumiałe, w pewnym stopniu zmieniło się nasze brzmienie. Stawiamy bardziej na dynamiczne utwory, z różnorodnymi rytmami. Jedynym wyłamaniem się z tego schematu będzie „Zimowy” – utwór napisany w stylu, którego bardzo mi u nas brakowało. Mam przeczucie (potwierdzone już reakcjami po kilku koncertach), że w jego tekście, mówiącym o pogodzeniu się z przeszłością i ponownym wkroczeniu na dobrą, swoją drogę, wiele osób znajdzie coś dla siebie. No właśnie, koncerty!
Największa przyjemność
Myślę, że w tym temacie mogę wypowiadać się za cały zespół – koncerty to rzecz, która wynagradza wszystkie trudy związane z pracą nad przyszłością. Czasem już naprawdę nie masz siły i zadajesz sobie pytania, czy to wszystko ma sens, ale perspektywa nadchodzącego muzycznego spotkania z publicznością daje energię, żeby cisnąć. Od napisania ostatniego wpisu zagraliśmy kilka koncertów a każdy z nich był zupełnie inny od poprzedniego. Najpierw, jeszcze w październiku, koncert na chodniku (dosłownie) zorganizowany przez Centrum Aktywności Tarnogaj. Listopad stał pod znakiem pracy u podstaw (czytaj pisania muzyki), ale już 1.12 zagraliśmy najmniejszy koncert w naszej historii. Pojechaliśmy wspólnie na 3 dni w góry, żeby napisać trochę nowych kawałków i przetestować, czy jesteśmy w stanie tak zaaranżować nasze utwory, żeby dało się je zagrać na cajonie zamiast całej perkusji. Trochę przypadkowo poznaliśmy sąsiadów i zaprosiliśmy ich na krótki występ. Nasza muzyka spodobała się tacie i córce tak bardzo, że zagraliśmy bisy trwające tyle samo co główna część koncertu 😉 Tydzień później z kolei zagraliśmy największy z koncertów, na których występowaliśmy tylko my. W Muzeum Etnograficznym zasiadło ok 100 osób. W grudniu zagraliśmy jeszcze gościnny występ na OpenSlocie a także koncert w miejscu, gdzie wszystko się zaczęło – legendarnej Kanciapie. To tam założyliśmy Madamme, tam mieliśmy pierwsze próby. Dodatkowo podczas tego koncertu pierwszy raz od kilku lat mieliśmy okazję zagrać razem z Robertem, naszym pierwszym gitarzystą. To było coś! Nowy rok zaczął się jeszcze intensywniej – najpierw świetne przyjęcie podczas festiwalu Metalheart, później coraz bardziej zapełniająca się przestrzeń wokół sceny podczas WOŚPu w Miliczu i… coś naprawdę niezwykłego.
Jak gwiazdy kina
13.01 miało miejsce wydarzenie bez precedensu w historii Madamme. W kawiarni Menzurka w Obornikach Śląskich zagraliśmy koncert, który został zarejestrowany, zarówno od strony audio jak i wideo a trzy nowe utwory właśnie z tego koncertu pojawią się już niedługo na naszym kanale YouTube. Jak do tego doszło? Na pomysł wpadliśmy razem z Jackiem ze studia Odbiornik (dokładnie tego studia w którym nagrywaliśmy naszą EPkę a teraz pracujemy tam nad „Tadamm!”). On uruchomił swoje kontakty, wybraliśmy miejsce i… okazało się, że nie jest ono dostępne. Tym samym musieliśmy zmienić koncepcję, Jacek przypadkowo poznał właścicielkę Menzurki a dalej wszystko potoczyło się już z górki. Przygotowania trwały kilka dni, samo przystosowanie sali i rozstawienie sprzętu zrobiliśmy od rana. Przygotowania obejmowały jedną kluczową rzecz – zrobiliśmy próby nagrań w studiu, po czym zapadła decyzja (kilkukrotnie później zmieniana), żeby na płycie znalazły się jednak kawałki studyjne a nie wersje live. Tym sposobem jesteśmy właśnie na kilka dni przed zamknięciem spraw nagrań. Trzymaj kciuki, żeby wszystko przebiegło po naszej myśli!
Do przeczytania!